Startuje w triathlonie i biegach ekstremalnych. Od najmłodszych lat związany z dziennikarstwem i sportem. Studiował Dziennikarstwo spec. foto na UW,...
Szukasz butów zapewniających wsparcie? Logo Nike działa na Ciebie jak magnes? W takim razie zdecydowanie zapoznaj się z tą recenzją. Buty Nike Lunarglide 6 w teście 4RUN.

Model: Nike Lunarglide 6

Rodzaj stopy: neutralna

Rodzaj obuwia: wsparcie, amortyzacja, na twardą nawierzchnię

Waga: 272 gramy

Cena: 499 zł

Pierwsze wrażenie

Magiczny moment odpakowania pudełka. Jedni podchodzą do niego z drżeniem rąk, inni energicznie rozrywają chcąc jak najszybciej przymierzyć buty. Niezależnie od tego, do której grupy się zaliczasz, znajdziesz coś dla siebie.

Wygląd

Jest ciekawie. Buty są futurystyczne, mają bardzo ciekawą kolorystykę. Szarość współgra z neonowymi kolorami: niebieskim i żółtym. Na boku standardowo dla Nike, duża łyżwa w kolorze czarnym. Ale to widzicie gołym okiem. Niezwykle intrygująco wygląda tylna część buta. Momentalnie chce się ją wyginać na wszystkie strony, a w głowie rodzi się pytanie: do czego ona służy?

Podeszwa Lunarglide 6 wygląda jakby skrywała w sobie jakąś tajną technologię. Silnik? Jest płaska, bez specjalnego bieżnika i jednoznacznie mówi nam z jakim rodzajem buta mamy do czynienia.

Wykonanie

Nike przyzwyczaiło swoich klientów do wysokiej jakości. Nie inaczej jest w przypadku modelu Lunarglide 6. Próżno tu szukać niedoróbek, resztek kleju czy braków w wykończeniu. But sprawia wrażenie przemyślanej konstrukcji. Mięsista podeszwa zgrabnie łączy się z tylną cześcią buta, która ma zapewniać swodobę ruchów. Zapiętek i język są wykończone przyjemnym w dotyku materiałem, który na pierwszy rzut oka ma za zadanie zniwelować ewentualne powstawanie obtarć czy dyskomfort dla biegających bez skarpetek.

Pierwsze kilometry

Nike Lunarglide 6 jest modelem, który ma zapewniać maksymalne wsparcie. Wymagamy więc amortyzacji wyczuwalnej od samego początku. Bez niedomówień.

Pierwszy kontakt nie ujawania jego właściwości. Nie ma charakterystycznej magii, która bywa wyczuwalna w momencie pierwszego wsunięcia butów na stopę. Wynika to ze sporych gabarytów tego modelu, stopa zostaje otulona ze wszystkich stron i jest ciasno trzymana już w momencie gdy but nie jest zawiązany. Co zapewne oznacza, że System Dynamic Fit w połączeniu z włóknami Flywire, które reklamuje Nike, działa. Owocem tego działania jest mocno dopasowany krój. Ale nie znaczy to, że musicie odbierać tą uwagę jako wadę. Po prostu nie jest to mięsisty poduszkowiec od pierwszego kontaktu, który rozpieszcza „dotykiem”.

Pierwsze kilometry udowodniły, jak mylne bywa pierwsze uczucie. Rola, która została nadana temu modelowi ujawnia się od pierwszych metrów. Jest mocno wyczuwalne wsparcie, jest amortyzacja. Od początku czuć do czego został stworzony. Jest też lekko co przy jego właściwościach i przerośniętej podeszwie, jest dużą zaletą.

Lunarglide pierwszy dystans pokonywał przy 15 stopniowej temperaturze i sporym wietrze. Od razu ujawniły się dobre właściwości wentylujące. Wyczuwalny „oddech” na stopie przy każdym jej ruchu. Stopa pracuje stabilnie, nie ma uczucia nadmiernego pływania w bucie i deptania po żelu co czasami zdarza się w modelach ze sporą amortyzacją.

Mistrz prostej? Nie tylko

But bardzo ciekawie zachowuje się na łukach. Przy skrętach w miejskim gąszczu ulic, kąt 90 stopni, jego tylna część pozostawia stopie małą swodobę, nie ma potrzeby drobienia w miejscu dzięki czemu szybko możemy przenieść ciężar ciała z jednej stopy na drugą.  Boczny „panel” czuwa w tym momencie nad naszym stawem skokowym nie pozwalając mu na nadmierne obciążenie i wygięcie.

Pierwsza piątka i pierwsza dziesiątka w tych butach udowodniła, że wpasowuje się on w opis producenta i nie pozostawia złudzeń do czego został zaprojektowany. Miejski test wypadł pozytywnie, bez początkowego zachwytu. Pojawiła się pewność, że oto mamy na nogach pożeracza twardych powierzchni. Na ile kilometrów? Jak radzi sobie w wodzie? I jak długo jest w stanie posłużyć? O tym niżej.

Asfalt, chodnik, utwardzona droga: tak. Do lasu: zdecydowanie nie.

But nie lubi wbiegania w teren. Każda ścieżka to przyklejanie się ziemi do podeszwy, but nie zachowuje się stabilnie na mokrych liściach i śliskim, lekko błotnistym podłożu. Nie jest to zarzut a po prostu uwaga aby nie zapuszczać się w nich zbyt daleko. Amortyzacja może w takim terenie przynieść więcej szkody niż pożytku. Nie ma czucia podłoża i trzeba mocno uważać gdzie stawia się kolejny krok. Do tego szary materiał w takich warunkach momentalnie się brudzi i wcale nie jest łatwo go doczyścić.

Deszcz:

Jest dobrze. Woda odparowuje, oddychalność na wysokim poziomie. Zaliczył kilka deszczowych wypadów i nie dochodziło do nadmiernego przemoczenia stopy. Buty po bieganiu schły dosyć szybko i były gotowe na następną trasę. Warto tutaj pamiętać, że duże znaczenie ma skarpetką w jakiej biegniemy. Lub jej brak.

Bieganie boso?

Bieganie w nich bez skarpetek jest możliwe. Model ciasno trzyma stopę a wykończenie języka i zapiętka uniemożliwia powstawanie otarć. Do tego dochodzi bezszwowa konstrukcja buta – a w zasadzie bezszwowe wnętrze. Jednak jak widać na zdjęciu poniżej podczas każdego zgięcia dochodzi do takiego zachowania materiału, które może powodować dyskomfort na dłuższej trasie.

Trening? Czy zawody?

Ze względu na swoją charakterystykę jest to raczej but treningowy, jednak nie byłoby fair gdyby nie zaliczył leniwych startów na 10 kilometrów. I tam zachowuje się w pełni przewidywalnie. Nie jest dynamiczny ale taka jest jego charakterystyka.

Jest za to w miarę lekki (272 gramy), bardzo stabilny podczas zmiany kierunków i dzięki rozbudowanemu systemowi amortyzacji nie powoduje zmęczenia stawów. Jednak bardziej wymagający biegacze powinni rozpatrywać go jedynie jako model treningowy, coś wygodnego ale nie narzucającego się. Oczywiście fani minimalizmu i biegania naturalnego nie mają tutaj czego szukać, dla nich będzie to zdecydowanie ograniczający wybór.

Jest naprawdę dobrze

Model na stronie Nike kosztuje 499 złotych. Należy więc oceniać go przez pryzmat niemałej ceny. I stawiać mu dosyć wysokie wymagania. A te zarówno jeśli chodzi o jakość wykonania jak i zachowanie na trasie – spełnia. Jest jasno określone jaki rodzaj obuwia biegowego wybieramy. Bez niedopowiedzeń. Amortyzacja i stabilizacja to jego główne cechy. Lunarglide na pewno nie jest uniwersalnym obuwiem treningowym dla każdego. Ale duże grono biegaczy może się w nim odnaleźć. Solidny model, bez rozczarowań z jasno sprecyzowną grupą docelową.