Czy biegi tylko dla kobiet są potrzebne – dla mnie osobiście – nie. Ja nie znoszę różowego koloru. Jeśli jednak inne kobiety takie biegi motywują do ruchu, startu, to super. Biegajcie, starujcie!
Nasza, kobieca biegowa historia jest zatrważająco krótka. Podobnie z reszta jak inne „męskie” zawody, honory i przywileje, które najpierw zdobywałyśmy przebrane za facetów. Może dlatego teraz odreagowujemy biegając od stóp do głów ubrane na różowo a wszystkie „kobiece” biegi mają taki „kolor”.
Trudno, nie będę walczyć z kolorem, ja go nie akceptuje, ale innym może się podobać. Podobnie jest z biegami tylko dla kobiet. Przeczytałam gdzieś w biegowej prasie, że kobiety nie startują w zawodach, bo są za ambitne i wiedzą, że nie wygrają. To dość pokrętne tłumaczenia. Bieg wśród kobiet ma osłodzić porażkę w starciu z męskim sportem, wyrównać szansę , że niby my kobiety razem to jesteśmy odważniejsze. Szkoda, ja akceptuję, że fizjologicznie „kobiety są wolniejsze” od mężczyzn, ale za to jak smakuje na zawodach fakt, że przybiegło się szybciej od tylu facetów i to od tych młodszych, bardziej wydolnych.
Na zawodach dla wszystkich jest miejsce, starszych, młodszych szybszych i wolniejszych, wystarczyć pobiec i cieszyć się atmosferą, pokonana trasą, biegiem. I faktem, że można biec, bo innym np. zdrowie nie pozwala.
Biegi dedykowane kobietom
Jeśli to paniom pasuje to cieszę się, ale wszystko na różowo jest takie monotonne. Chciałabym żeby kobiece biegi były lodołamaczami i jak już taka mniej odważna pani spróbuje rywalizacji wśród kobiet, poczuje euforię na mecie to może nabierze odwagi, złapie sportowego bakcyla i będzie biegała w zawodach także razem z facetami. Tyle jest imprez biegowych, dystansów, tyle frajdy ze startów i poznawania ludzi, okolic dalszych i bliższych, że szkoda siedzieć w domu i bać się rywalizacji! Czas na start!