Gorąco? A my biegamy po pustyni. W Polsce!

W ubiegłą sobotę postanowiliśmy pobiegać sobie po Pustyni. Na całe szczęście nie trzeba było jechać do Afryki ani Azji, a kilka kilometrów za Olkusz, do Chechła, gdzie miała miejsce III już edycja Biegu Herosa.

Zobacz Galerię Zdjęć:

Bieg jest inny niż wszystkie. Teren to częściowo poligon wojskowy a częściowo rezerwat przyrody Pustyni Błędowskiej. Trasy dwie: jedna, „zwykła” pod tytułem „Mirażę”, druga z przeszkodami – „Lisy Pustyni”, organizatorzy informowali, że obie mają po 10 km, jednak nasze GPS’y pokazywały nieco mniej – I CAŁE SZCZĘŚCIE! Bo pełna dycha mogła by dla wielu osób skończyć się tragicznie.

Wszyscy ochoczo wystartowali, bo trasa zaczynała się od stromego zbiegu wzdłuż pustynnego zbocza, (niewielu przez głowę przeszła myśl, że potem trzeba będzie pod to wzniesienie podbiec, żeby przekroczyć metę) jednak już po pierwszym kilometrze kilku zawodników, bieg zamieniło w lekki trucht, który po kolejnych kilkuset metrach przeszedł w chód, bo warunki zaskoczyły nawet bardziej doświadczonych biegaczy.

Teren nie pomagał, wysoki do kostki piasek wdzierał się do butów ze wszystkich stron, z nieba lał się ognisty żar, w niektórych miejscach temperatura przekraczała 50 stopni. Po 2 kilometrach wrażenie było takie jakby się przebiegło ich 5.

Dodatkowo wiał wiatr i mimo że cudownie chłodził, to jednak dawał prosto w twarz i wybijał z rytmu. Z minuty na minutę zawodnicy rozciągali się po całej trasie. Z kilometra na kilometr coraz więcej osób bieg zastąpiło marszem albo stosowało metodę zmienną. Kilkaset metrów biegu na kilkaset marszu dla złapania oddechu.

Oficjalnych wyników jeszcze nie ma, ale mogę śmiało stwierdzić, że każdy kto ukończył bieg zasługuje na miano Herosa. Gratulacje dla organizatorów, fontanna z wozu strażackiego oraz basen chłodzący na mecie były hitem.

Zapraszamy wszystkich za rok i do zobaczenia

P.S Brooksy Grit jak zwykle dały radę. Są dosyć szerokie na śródstopiu i nie zapadały się tak bardzo jak klasyczne buty biegowe. Odniosłem wrażenie, że dzięki lepszemu dopasowaniu, wysypałem z nich mniej piachu niż pozostali uczestnicy, nie czułem też bijącego od piasku gorąca, na co wielu zawodników mocno się skarżyło. Na podbiegach nie zapadały się, dając pewność podparcia i dużą stabilność… Czyżby wymarzone buty pustynne? J

Pozostaje czekać na następny bieg Herosa i buty Grit 3.