Dokładnie rok temu po raz pierwszy wystartowałam w biegu masowym. Był nim właśnie 10 kilometrowy bieg OSHEE podczas Orlen Warsaw Maraton. Lada moment, kolejny start w tej imprezie a tym samym pełen rok startów w imprezach biegowych.
Jak było rok temu? Ten bieg był dla mnie ogromnym wyzwaniem. Miałam wtedy po raz drugi w życiu pokonać ten dystans! Nie byłam do końca pewna, czy uda mi się dobiec do mety. Dzień wcześniej pokonałam trasę Charytatywnego Marszobiegu, niecałe 5 kilometrów. Musiałam 2 razy maszerować. Nie podbudowało mnie to. Ale nie traciłam wiary, która we mnie siedziała. Drugiego dnia zjadłam śniadanie, przed startem wciągnęłam banana i w swoich pierwszych, białych, kompletnie nieprofesjonalnych butkach do biegania ruszyłam na trasę. Pogoda mi pomogła, było pochmurno i padało. Myślę, że to właśnie to najbardziej przyczyniło się do mojego małego sukcesu. Po pierwszych kilometrach w głowie postawiłam sobie cel „dobiegnę do mety bez żadnego marszu, dam radę, dam radę!”, krzyczałam w głowie. Ostatnie 3 kilometry pokonywałam na resztkach sił, nie bolały mnie nogi, ale nie miałam już jak nabierać powietrza. Ale walczyłam. I udało mi się! Spełniłam swój cel, a na dodatek przebiegłam te 10 kilometrów w mniej niż godzinę. Złapałam się za głowę widząc ten wynik. Pewnie domyślacie się, ile radości mi to przyniosło.
Jak się czuję dziś? Biegam już lekko ponad rok, dystans 10 kilometrów przebiegłam wiele razy. Wiem, że na bank go pokonam. Wiem, że bez marszu. Jaki mam cel w tym roku? Chciałabym uczcić swoją rocznicę życiówką. Pobiec w przedziale czasowym 50-55 minut. Ale tak samo, jak rok temu byłam niepewna, tak dziś również brak mi pewności, jednak pod innym kątem. Boję się postawić sobie jasny cel, ponieważ nie chcę się zawieść.
Jestem pewna, że targają wami wątpliwości dotyczące pierwszego startu, nowych wyzwań. Bez względu na to, czy będzie to wasz debiut, czy kolejny bieg w karierze. Tak to już jest przed zawodami – zależy nam na dobrym wyniku, na świetnym biegu. Właśnie dlatego mamy tremę.
Przypomnę Wam kilka złotych rad przed zawodami, przed biegiem na 10 kilometrów:
- Co robić przed startem? Odpoczywajcie, odpoczywajcie i jeszcze raz odpoczywajcie! Nie kombinujcie z nowymi butami, pysznym jedzeniem i innymi gadżetami. Na biegu musisz czuć się komfortowo. Jeszcze lepiej, niż na treningu. Przygotuj sobie wybiegane, najwygodniejsze dla Ciebie buty. To samo tyczy się spodni, bluzki, a nawet bielizny! Zadbaj o swoją wygodę. Niech nic podczas biegu nie zaprząta ci głowy!
- Co zjeść dzień przed startem? Napełnij swój bak paliwem, czyli węglowodanami! Są one podstawą w diecie biegacza. Wiele osób mówi o „ładowaniu” właśnie węglami. Zdania są podzielone, ale ja nigdy nie zawiodłam się na zjedzeniu pysznego makaronu na kolację, dzień przed startem. Próbowałam inaczej, ale to właśnie po porządnej dawce ulubionego makaronu noga podaje mi zawrotne tempo, a co więcej, mam mega siłę. Oczywiście, nie eksperymentujcie z potrawami, nasz układ fizjologiczny, zwłaszcza podczas biegu, potrafi spłatać nam figla.
- W dniu zawodów zjedz coś lekkiego, ale kalorycznego. U mnie sprawdza się buła z miodem i bananem. Ale pamiętaj, śniadanie zjedz najpóźniej 2 godziny przed wysiłkiem. Lepiej aby podczas zawodów nic nie zalegało w żołądku. Dodatkowo nie eksperymentuj, niech śniadanie będzie sprawdzonym daniem.
- Nie stresuj się za mocno! Jasne, trema przed starem jest wskazana, ale niech zmotywuje do działania, a nie ściśnie żołądek, zatrzyma nogi. Wycisz się, skup, niech stres uratuje Twoje pozytywne myślenie. Przecież włożyłeś tyle ciężkiej pracy po to, aby tu być! Rozejrzyj się, zobacz ludzi wokół Ciebie, poczuj moc, energię!
- Halo! Halo! A rozgrzewka? Absolutnie nie można o niej zapomnieć. Przygotuj swoje ciało do wysiłku. I uniknij kontuzji. Oczywiście nie przesadzajcie, rozgrzewka musi być adekwatna do wysiłku, który za chwilę sobie zafundujesz.
- Nie popełniajcie najgorszego błędu! Nie wyrywaj na starcie. To ogromny, często powtarzany błąd. Lepiej pierwsze kilometry, a nawet pierwszą połowę dystansu przebiec nieco wolniej i zostawić siłę na resztę kilometrów w lepszym tempie.
- Jeśli chodzi o picie i jedzenie podczas biegu na dyszkę – nie jest to koniecznością. Wszystko oczywiście zależy od indywidualnych potrzeb. „Wodopój” znajdziesz na 5 kilometrze trasy.
- Bardzo ważna sprawa: ustaw się na starcie w swojej strefie czasowej. Zrób to dla siebie i dla innych biegaczy. Zapewni to komfort na trasie zarówno tobie, jak i innym zawodnikom. Jeśli zamierzasz przebiec swoje 10 kilometrów w godzinę, ustaw się w strefie na godzinę. Szybsi są z przodu, wolniejsi z tyłu. Każda strefa czasowa będzie oznaczona na starcie, przyjdź odpowiednio wcześnie, znajdź ją i czekaj na start.
- Nie podchodź do zawodów zbyt ambitnie, to może zabrać ci całą radość ze startu. W biegu masowym chodzi o to, aby pokonać trasę wśród ludzi w swoim tempie z uśmiechem na twarzy. Start ma przynieść ci tonę radości, zarówno podczas biegu, jak i na mecie. Znasz swoje możliwości, kieruj się nimi. Walcz, ale rozsądnie. Pozwól sobie cieszyć się magią biegu masowego.