Biegacze, kolarze, pływacy i nie tylko… Po prostu: „Tribohaterowie”, czyli uczestnicy projektu „Tripaka Przechlewo”. Tripaka to grupa znajomych, kibiców, członków...

Przekonaliście się kiedyś, jak bardzo jedna decyzja może zmienić całe zabiegane życie na jeszcze bardziej… zabiegane? Z chwilą narodzin synka Antosia poczułem, że chcę być dla niego przykładem i pokazać, że jeśli się czegoś pragnie, można to osiągnąć. Nie czekając długo, pewnego wieczoru po prostu wstałem z kanapy i powiedziałem żonie, że idę pobiegać… I tak już zostało do dziś!

Rodzina i bieganie to dwie wspaniałe pasje w moim życiu. Dwie łączące się ze sobą, a zarazem różne pasje. Rodzina to codzienność i najważniejsza część mojego życia, podczas gdy bieganie jest tylko jednym z elementów relaksu. Jak wiele radości i satysfakcji daje ich łączenie?

Ani chwili na narzekanie

Na marzenia nigdy nie jest za późno. W momencie, gdy rozpoczynałem przygodę z bieganiem miałem 31 lat. Zapisałem się na pierwszy bieg (5 km w Kościerzynie). Wybraliśmy się na niego razem z żoną i synkiem. Wbiegając na metę poczułem, że bieganie to jest „TO” – pasja, którą chcę realizować w życiu. Sport stał się drogą, którą chciałem i chcę podążać. Z jednej strony odskocznią od codzienności, a z drugiej dobrym przykładem dla syna.

Wychodząc z założenia, że należy mierzyć wysoko, postawiłem sobie jeszcze bardziej ambitne cele. Kolejnymi startami były już dwa półmaratony – biegło się ciężko, ale już wtedy wiedziałem, że dzięki wytrwałości, zaangażowaniu i wsparciu rodziny dam radę. Najważniejszą rzeczą, jaką zrozumiałem po pierwszych startach było to, żeby nigdy nie przestawać chcieć (mimo wyczerpujących treningów i przeciwności losu). Dzięki rodzinie i bieganiu zyskałem też dodatkową energię do życia.

Ustalenie priorytetów

Bieganie to mój wybór. Staram się jednak minimalizować jego wpływ na pracę i rodzinę. Proste? Wystarczy zmienić swój sposób myślenia i patrzenia na świat, a na wszystko starczy czasu. Nie chodzi mi tylko o większy optymizm – czasem trzeba spojrzeć na coś z innej strony, by zamiast przeszkód zobaczyć więcej rozwiązań.

Zasada jest jedna – sportowa pasja nie może kolidować z priorytetami życia rodzinnego czy zawodowego. Negatywne efekty staram się minimalizować do minimum, a treningi dopasowuję do rytmu dnia, aby nie zawieść rodziny. Wystarczy krótszy sen i wyjście na przebieżkę o 5 rano albo późno wieczorem, by znaleźć chwilę np. na wspólne wyjście do kina. Dla chcącego nic trudnego. Rodzina jest dla mnie najważniejsza, potem praca, a dopiero na końcu moja sportowa pasja.

Dodawanie energii

W bieganiu najbardziej wspiera mnie właśnie rodzina. Moi bliscy są zawsze tam, gdzie ich potrzebuję. Towarzyszą mi podczas większości startów, mocno dopingując. Razem propagujemy zdrowy tryb życia i chcemy pokazywać, że można żyć zdrowo i na sportowo, jeśli tylko się chce i umie odpowiednio pogodzić obowiązki. Najbardziej jestem dumny z synka Antosia, który ma już za sobą kilka dziecięcych startów. Coraz to chętniej towarzyszy mi w moich wyzwaniach oraz kibicuje na trasach biegowych. Z kolei żona jest moim drugim „trenerem” – zawsze powtarza mi, abym nie stawiał sobie za dużych wyzwań, aby bieganie sprawiało mi przyjemność i satysfakcję. Biegowa pasja daje całej naszej rodzinie wiele możliwości wspólnego, aktywnego spędzania wolnego czasu. Wspólne wyjazdy na zawody wyzwalają pozytywne emocje i cementują rodzinne więzi. Dają też porządnego kopa do podejmowania codziennych wyzwań.

Większa biegowa rodzina

Startując w zawodach w najbliższej okolicy, mam wrażenie, że moja biegowa rodzina powiększa się w oczach. Z dnia na dzień rośnie liczba osób „zarażonych” bieganiem. Nie trzeba daleko sięgać wzrokiem. Wystarczy wyjść na trening w rodzinnej miejscowości, aby po przebiegnięciu kilkuset metrów spotkać grupę znajomych i przyjaciół. Oni również nieustannie inspirują mnie do dalszych biegowych wyzwań.

Dzięki grupie biegowych zapaleńców, pasjonatów aktywnego trybu życia z najbliższej okolicy, którzy stworzyli ekipę #TRIpaka, czuję się członkiem wielkiej sportowej rodziny. Podziwiam wszystkich #Tribohaterów za determinację, niesłabnące na twarzach uśmiechy i dobre słowo dla każdego, kto przeżywa przygodę z bieganiem. Małymi krokami „Nasza Mała Ojczyzna” (jaką jest Gmina Przechlewo) wyrasta na biegowe zagłębie i sportowe serce Pomorza. Tylko w tym roku zrodziły się tu dwie ciekawe imprezy biegowe – RUNda Przechlewska i Bieg Farmera, a impreza triathlonowa – Prime Food Triathlon Przechlewo doczekała się pięknego jubileuszu.

Kto nie wierzy, niech sprawdzi i sam oceni! Nie pozostaje mi nic więcej, jak tylko zaprosić wszystkich czytelników w rodzinne strony – do Przechlewa. Zasmakujcie magicznej atmosfery, jaka panuje podczas tutejszych imprez. Z takim wsparciem i motywacją nietrudno godzić każdą pasję z codziennymi obowiązkami. Do zobaczenia!

Darek Szopiński

  • siara2007 .

    Świetny tekst! Powodzenia Dariuszu. Do zobaczenia w sobotę!

    BTW
    Takiego dopingu jak w Przechlewie to nie ma nigdzie!