Jestem członkiem Kadry Narodowej w biegach średniodystansowych. Specjalizuje się w biegu na dystansie 1500 m. W mojej karierze czterokrotnie stawałem...

Trening w grupie wpływa na poprawienie naszych wyników sportowych. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Oxforda. W naturę człowieka od początku jego istnienia wpisane jest łączenie się w grupę, rywalizacja, szukanie uznania za to co się robi i chęć zwyciężania.

DSC_0724

Nie dziwi mnie więc, że ludzie (zarówno profesjonaliści jak i amatorzy) lubią trenować w grupach.

Co daje nam trening drużynowy?

Taki trening jest dla nas dodatkowym zastrzykiem motywacji. Po prostu wstydzimy się być gorszym od innych członków naszej grupy treningowej. Ten zwykły ludzki wstyd, chęć bycia lepszym od innych można nazwać  „dozwolonym dopingiem” , który może nawet kilkukrotnie zwiększyć nasze możliwości treningowe. Plusem jest też to, że możemy pobiegać w dobrej, wesołej atmosferze. Podczas długich dystansów zawsze jest raźniej, kilometry szybciej mijają, można porozmawiać, pożartować i podzielić się swoimi doświadczeniami.

DSC_0725

Trening w grupie zwiększa też nasze bezpieczeństwo. Wyobraź sobie niebezpieczną sytuacje – podczas samotnego biegu po szlaku górskim ktoś upadł i skręcił kostkę. Szlak jest mało uczęszczany a telefonu brak, w końcu to trening. To może się zdarzyć każdemu. W drużynie siła i wtedy taka sytuacja nie ma prawa się wydarzyć, zawsze można liczyć na pomoc ludzi, którzy z nami trenują. W wielu biegach ulicznych jak i innych biegach masowych organizatorzy dają możliwość rywalizowania w kategorii drużynowej co niewątpliwie przyczynia się do powstawiania grup treningowych (np. nasze 4RUN Team – przyp. redakcja 🙂 )

IMAG0592

Typy osobowości biegacza

Jeden z trenerów z województwa Łódzkiego, z którym miałem przyjemność współpracować powiedział mi, że on wyróżnia dwa  typy biegaczy.

Pierwszym z nich jest zawodnik, który mógłby być sam sobie trenerem i nie potrzebuje nadzoru ani grupy, ponieważ jest tak sumienny i odpowiedzialny.

Drugim jest natomiast osoba, która „potrzebuje kopa” . Taki zawodnik potrzebuje stałego nadzoru. Często nie wykorzystuje swoich możliwości gdy trener nie patrzy, ale za to pod okiem fachowca trenuje sumiennie i według założeń.

Samotność długodystansowca

Scott Jurek biografia i wyniki (6)

Zdecydowana większość woli trenować w grupie, ale jak w każdym przypadku są wyjątki. Niektórzy zawodnicy wolą biegać sami. To czy wolimy biegać w pojedynkę czy z kimś, ma niewątpliwe związek z naszymi cechami osobowości jak i upodobaniami. Ludzie, którzy lubią biegać sami cenią sobie spokój, bieganie własnym tempem, możliwość wyciszenia.

Moim zdaniem przynależność do drużyny/teamu biegowego nie wyklucza możliwości samotnego treningu. Ja sam jestem zwolennikiem biegania w grupie, ale lubię czasami wyrwać się samotnie. A Ty?

  • Andrzej Andrew Duks

    Witajcie! Od początku mojej przygody z bieganiem, tj. już od 8 lat jestem samotnym wilkiem biegowym 🙂 Tak się składa, że w mojej miejscowości aktywność biegowa jest dość duża i zbierają się różne ekipy aby trenować sobie zespołowo. Szczerze mówiąc jakoś nie mam przekonania do tego wspólnego biegania, dlaczego? W moim treningu, zdecydowanie dłuższym niż to bieganie grupowe, włączam inne elementy ćwiczeń, które pewnie nie przez wszystkich byłyby akceptowane, jak np. kilkadziesiąt pompek co 3 km 🙂 Ponadto, zazwyczaj biegam przedpołudniem, taki luksus emeryta, natomiast te wspólne „piątki”, to od 5km, zaczynają się późnym popołudniem a mój organizm woli jednak wcześniejsze godziny treningowe. Po trzecie i chyba najważniejsze, to jest tempo tego wspólnego biegania, nie wiem jak to działa w dużej grupie bo przecież biegacze są różnie przygotowani, o różnym stopniu zaawansowania, itp. Osobiście czasami biegam z kolegą i takie biega pnie we dwóch jeszcze przyjmuję 🙂
    Dobrze byłoby aby z drugiej strony, czyli zwolennik z doświadczeniem również napisał swoją opinię.
    Pozdrawiam biegowo

    • 4run_pl

      A ja dodam parę słów: w dużych miastach jest nieco trudniej o zorganizowane grupy treningowe (co nie znaczy, że ich nie ma 😉 ) Kwestia dojazdu, korków, lokalizacji i już robią się schody. I piszę to również z doświadczenia organizacyjnego.