Witajcie, cała biegająca społeczności. Od 2008 r. jestem pozytywnie zakręconym biegaczem amatorem a od przeszło 6 lat również emerytem. Bieganie...

Metoda Maffetona to nie tylko teoria, którą chłonę pełnymi garściami ale również i praktyka w moim wykonaniu.

A w związku z zakończeniem pierwszego znaczącego okresu, to jest 3 miesięcy treningu tą Metodą jestem zobowiązany,  jako ten, który od kilku tygodni namawia Was do jej zastosowania w swoich treningach, podzielić się z Wami kilkoma zdaniami podsumowania efektów jej osobistego wykorzystania.

image

Kiedy 22.02 pobiegłem po raz pierwszy na trening w tempie pozwalającym mi utrzymać tętno na moim wyliczonym maksymalnym idealnym poziomie aerobowym, to znaczy 132 uderzeń serca na minutę, (dla przypomnienia u mnie to 180-wiek+5 z samooceny) okazało się, że tempo to wyniosło średnio 7’12” na kilometr. Hm, wszyscy, którzy biegacie krócej lub dłużej zapewne wiecie co to znaczy. Osobiście przeżywałem katusze, głównie psychiczne, bo biegłem praktycznie człapiąc z nogi na nogę, wyprzedzany przez wszystkich truchtających w tym samym kierunku. Znaczyło to również, że mimo 8 letniej przygody z bieganiem i pokonania przeszło 6000 km, mój system aerobowy prawie nie istnieje a z pewnością nie funkcjonuje jak należy. Dzisiaj po tych 13 tygodniach biegania zgodnie z zasadami Metody jestem już w stanie, oczywiście utrzymując swoje tętno, biegać w tempie 5’35” na kilometr a więc progres zanotowałem dość zauważalny.
Przez ten okres trenowałem 68 razy przebiegając w sumie 731,5 km oraz dodatkowo wykonując przeszło 6000 pompek celem wzmocnienia wybranych mięśni. Biorąc pod uwagę poszczególne miesiące to kilometraż i średnie tempo biegu wynosiło: luty: 74 km – 6’15”, marzec: 255 km – 5’55”, kwiecień: 245,5 km – 5’42” i maj do dziś: 157 km – 5’35”. Czyli jak wynika z tej statystyki każdego miesiąca udaje się biegać w tempie o kilka, kilkanaście sekund szybszym.

Sprawdzian

Dodatkowo, raz w miesiącu biegam sprawdzian na swojej „atestowanej” 10 km, pofałdowanej trasie terenowej, również notując niezłe postępy. O ile w marcu przebiegnięcie tego dystansu zajęło mi 48’30” to w kwietniu już tylko 45’20”. Za to w maju osiągnąłem swoje rekordowe 44’46” przy okazji pierwsze 5 km pobiegłem również w rekordowe 21’36”.

image

Dieta

Poza tym, stosując się do zaleceń Phila w zakresie diety, postarałem się z niej wyłączyć, może nie w 100% ale bardzo znacznie, węglowodany przetworzone, co najbardziej cieszy mój zaniedbany przez lata żołądek. Świeże warzywa i owoce, jaja, ryby, orzechy, daktyle, chia, amarantus, trochę białego sera w tygodniu, makaron kukurydziany, młode ziemniaki i kasze obecnie królują w mojej kuchni. Dzięki temu czuję się wyśmienicie a waga utrzymuje się na stałym poziomie, cały czas w prawidłowym zakresie BMI. Pamiętacie część pierwszą serii moich artykułów, w której zawarłem główną zasadę doktora Maffetona po pierwsze nie szkodzić?

730 km w 3 miesiące

Warto dodać, że przez te 3 miesiące i przeszło 730 km nie zanotowałem nawet najmniejszej kontuzji.
Jakie dalsze plany na przyszłość? Mam zamiar kontynuować treningi Metodą przez kolejne 3 miesiące tak aby zobaczyć efekty jej stosowania po pełnym półroczu i następnie zdecydować co dalej. W tym czasie mam już zaplanowany i opłacony udział w dwóch biegach masowych, jako swoistych sprawdzianach postępów w biegu na 10 km i półmaratonie.

image

Podsumowując, osobiście jestem bardzo zadowolony z efektów wykorzystania wskazówek Phila w swoich treningach. Żałuję niestety, że tak późno odkryłem Metodę bo pewnie gdybym zaczął kilka lat temu tak biegać dziś byłbym w zupełnie innym miejscu. Zastanawiam się tylko w którym miejscu znajduje się granica moich możliwości?  Ile jeszcze mogę urwać ze swoich najlepszych czasów na 5, 10 km i w półmaratonie? Mając prawie 54 lata pewnie już na Olimpiadę się nie załapię. Kiedy jednak analizuję wyniki różnych biegów masowych to zauważam, że moi rówieśnicy potrafią biegać w tempie poniżej 4’/km więc pewnie jeszcze jakieś rezerwy mam. Aczkolwiek nigdy moja „ciężka” budowa ciała nie predestynowała mnie do biegania długodystansowego i nigdy za takiego biegacza się nie uważałem, zresztą za sprintera też nie.

  • Tomasz

    Jesteś stanowczo zbyt skromny! 730 kilometrów w 3 miesiące i Ty nie chcesz mówić o sobie długodystansowiec? 🙂
    Ja biegam 50 km 🙂 A dla większości moich znajomych to oszałamiająco dużo

    • Andrzej Andrew Duks

      Tomasz dziękuje za komplement ale wierz mi są tacy co biegają po 150 km na tydzień to te moje 60-70 km wygląda naprawdę skromnie 🙂 50 km też jest lepsze niż nic. Wszystko zależy od konsekwencji i nastawienia psychicznego. Jeśli ktoś do biegania podchodzi z uśmiechem i luzem to nawet nie wie jak szybko te kilometry połyka. Jeśli natomiast to przymus i niechęć to już tak fajnie nie jest. Amatorskie bieganie po pierwsze ma nie szkodzić zdrowiu a po drugie ma właśnie sprawiać radość i przyjemność a jeszcze przy okazji poprawia kondycję i figurę 😉 I temu właśnie służy Metoda Maffetona. Zachęcam do spróbowania!

  • Andrzej Andrew Duks

    Wszystkich zainteresowanych zapraszam do facebookowej Grupy zwolenników Metody https://www.facebook.com/groups/1715557332060420/