Witajcie, cała biegająca społeczności. Od 2008 r. jestem pozytywnie zakręconym biegaczem amatorem a od przeszło 6 lat również emerytem. Bieganie...

Dziś kończę 5 miesiąc wykorzystywania w swoich treningach Metody Phila Maffetona więc czas na kolejne krótkie podsumowanie.

Początki bywają trudne

Jak wiecie z moich wcześniejszych wpisów zaczęło się 22.02 br. treningiem przeszło 10 km w zakresie HR 126-131 uderzeń na minutę. Tempo tego biegu, o ile tak go można nazwać, mało mnie nie powaliło z nóg, 7.12/km, które w stosunku do dotychczasowych treningów w tempie 4.50-5’/km było wręcz spacerkiem. Jednocześnie taki wynik zasygnalizował mi, że pomimo tylu lat biegania, mój system aerobowy nie jest dobrze zbudowany!

image

W tym samym czasie wprowadziłem też kilka zmian w swojej diecie, pozbywając się z niej głównie węglowodanów a szczególnie tych przetworzonych, posiłki opierając na mięsie, w tym też ryb, świeżych warzywach, kaszach oraz różnych owocach, nasionach i orzechach.

Progres

Po dwóch tygodniach, w których przebiegłem po 60-70 km/tydzień nastąpiła pierwsza poprawa, treningi odbywałem już w tempie ok. 6.50-6.55/km utrzymując swoje MAFowskie tętno. Miesiąc zakończył się progresem prawie 30 sekundowym. Kolejne tygodnie mijały na przyjemnym bieganiu, bez większego zmęczenia, bez kontuzji a co najważniejsze z notowanymi postępami. W każdym tygodniu jeden trening poświęcałem na szybsze bieganie, tzn. w tempie poniżej 5’/km. Po 4 miesiącach systematycznych treningów moje tempo spadło czyli wzrosło i wynosiło już tylko 5.25-5.30/km więc prawie 2′ szybciej niż w dniu rozpoczęcia. Po tych 5 miesiącach na liczniku przybyło przeszło 1052 kilometrów i trochę powyżej 8500 pompek. Ponadto, jako, że bardzo mi odpowiada „barefoot running” udało się też kilka razy pobiegać boso po naszych nadmorskich plażach.

image

Regres

Ale, żeby nie było tak łatwo, miło i przyjemnie przyszło lato a wraz z nim wzrost temperatury. Nie wiem jak to u Was wygląda ale u mnie wraz ze wzrostem temperatury na zewnątrz odwrotnie proporcjonalnie spadają postępy, ba nawet zauważam pewien regres. Wysokie temperatury wyraźnie wpłynęły na tempo treningu co przecież nie jest czymś specjalnie nadzwyczajnym no bo przecież krew musi krążyć szybciej aby ochłodzić rozgrzane ciało! W każdym bądź razie od jakiś 3-4 tygodni notuję wolniejsze tempo, spadło do 5.45-5.50/km choć wyniki treningów w takich ekstremalnych temperaturach, do celów statystycznych, uważam za mało obiektywne!

image
Co dalej?

Tak jak zaplanowałem w lutym mam zamiar jeszcze minimum miesiąc trenować Metodą tak aby zaliczyć pełne pół roku a pod koniec sierpnia podjąć decyzję o kontynuacji lub rezygnacji z niej, choć na dzień dzisiejszy jestem za dalszą przygodą z nią.
Waga ustabilizowana, samopoczucie też niezłe, żadnych dolegliwości zdrowotnych w tym okresie również nie zanotowałem, lato minie, temperatury spadną to i tempo wzrośnie! Czego chcieć więcej?
Pozdrawiam Was serdecznie!

Ps.

Mam nadzieję, że w czasie laby wakacyjnej nie zawiesiliście butów na kołku?!