Biegam od stycznia 2015 roku - nieprzerwanie i z ogromnym zacięciem. Jestem absolutną optymistką i przez swoją pasję do życia...

…czyli co się wydarzyło na The Color Run w Warszawie. Negatywnie.

14329396_1288990031135938_1574459379_o

Z natury wesoły ze mnie człowiek. Uśmiech nie odkleja mi się od twarzy. Czerpię z życia, ile tylko mogę. I cieszę się nim na każdym kroku. Dodatkowo biegam, co sprawia, że jestem jeszcze szczęśliwszym człowiekiem. Szczęśliwy, biegający człowiek, a więc koniecznie trzeba pobiec w The Color Run!

Color Run 2016 Warszawa: opinia

14374645_1288990051135936_2061638722_o

Tak myślałam. Ta decyzja była dla mnie oczywista. Już czułam tę radochę, która mnie opęta, kiedy będę rzucała kolorowym proszkiem z tłumem ludzi. A potem pobiegnę razem z nim i moim uśmiechem na twarzy te 5 kilometrów. Sądziłam, że wszystko będzie idealnie, pozytywne. Nie brałam pod uwagę, żadnej wpadki. Podobno tak jest, że jak się na coś bardzo czeka i jest się pewnym, że będzie świetnie to jest na odwrót… Niestety, sprawdziło się.

Z nieba do piekła: Bieg Wisły

14359619_1288990041135937_384484189_o

The Color Run to miał być mój drugi start tego dnia – wcześniej, po godzinie 10 biegłam 10 kilometrów w Biegu Wisły – darmowe zawody z przyjaciółmi na trasie.

14359650_1288990044469270_525667833_o

Nie oczekiwałam od tego biegu zbyt wiele, przecież nic za niego nie zapłaciłam. Zaskoczył mnie jednak już bogaty pakiet, w którym dostałam bidon, pendrive, notes i batona. Do tego oczywiście numer startowy i medal na mecie. A ponieważ sobota była dniem pogodowo tropikalnym, wzięłam na bieg swoją wodę. Nie mogłam mieć pewności, co do jej dostępności na starcie i na mecie. Przecież to darmowy bieg. Wystartowaliśmy, trasa bardzo przyjemna, pogoda dokuczała, jednak korony drzew ratowały sytuację. Czas minął szybko i przyjemnie. Biegłam z ludźmi, z którymi staje się to dla mnie jeszcze większą przyjemnością. Trasa była obstawiona przybrzeżną policją. Metę pokonywaliśmy na plaży, gdzie przywitał mnie ciężki, porządny, naprawdę ładny medal.

14339364_1288990017802606_509041882_o

Do tego hektolitry zimnej wody bez umiaru oraz izotonik do woli. Sporo z nas spłynęło podczas biegu, więc to najlepsze, co mogłam dostać na mecie. Rewelacja. Głośna muzyka, radocha, żyć nie umierać! Zaraz, zaraz.. Biegać, nie umierać!

The Color Run

14315938_1288990037802604_1563135607_o

Zadowolona, naładowana endorfinami zmierzałam w kierunku Stadionu Narodowego, na którego błoniach o godzinie 14 miała pobiec w „najszczęśliwszych 5 kilometrach w moim życiu”. Cieszyłam się, jak dziecko, oczekiwałam najlepszego, jednak już przed startem zdążyłam lekko posmutnieć. Kiedy gromada ludzi czekała przed linią startu bardzo brakowało w ręku kolorowego proszku, aby w chwili startu móc nim rzucić w niebo, ponad wszystkich biegaczy i stworzyć tym samym mega klimat i wielką, kolorową chmurę, na którą myślę, większość czekała i chciała się pod nią znaleźć.

14191527_1288990027802605_823656677_o

 

Nie wydarzyło się to, buchnął przede mną tylko jakiś jeden proszek, co wywołało tylko dodatkowy grymas na twarzy. Start nie był masowy, puszczali małe grupki ludzi co kilka minut na trasę. Szkoda, bo po jakichś 500 metrach biegło się samemu. No trudno. Na dodatek mając start zaplanowany na godzinę 14.00, wystartowałam o 14:30 czekając w pełnym słońcu. Ciężko, mając przed sobą jeszcze 5 kilometrów biegu bez cienia. Staram się to jednak zrozumieć mając na uwadze bezpieczeństwo ludzi na trasie.

Kolory na trasie

14329408_1288990047802603_1769454491_o

Podczas biegu miałam okazję zanurzyć się w kilka stref kolorów, gdzie umorusani wolontariusze sypali kolorami proszkami bez opamiętania! I to była najlepsza i naprawdę fajna część The Color Run. To właśnie w tych strefach dobrze się bawiłam. Wybiegając z nich pozostawała ogromna euforia, ponieważ byłam świadoma tego, że jestem coraz bardziej kolorowa! Dorosła kobieta żółto-czerowono-fioletowo-niebieska… Muszę tak kiedyś pokazać się w pracy!

Bieg dla wszystkich?

Po jakimś 3 kilometrze zaczęłam widzieć na trafie płaczące i marudzące dzieci – że gorąco, że pić, że proszek ma w oczach, buzi. Strasznie było mi ich szkoda. I choć jestem już dużym dzieckiem, to i ja podczas tych 5 kilometrów w 30 stopniach bardzo pragnęłam wody na trasie. I momentami naprawdę biłam się z myślami, czy nie zapytać jakiegoś kibica, czy nie da mi wody, ponieważ wątpiłam, czy wytrzymam do końca. Organizm trzeba szanować, zwłaszcza biegając w taką pogodę. Inaczej to po prostu niebezpieczne. Myśląc o tym cały czas pojawia mi się pytanie z tyłu głowy – The Color Run to przecież duża marka, organizowana z rozmachem. Na pewno organizator dałby radę, nawet 1 dzień przed wydarzeniem, ściągnąć cysternę wody. Postawić ją i wolontariuszy w środku trasy. Możliwe, że nie wiem, jak się organizuje tak duże wydarzenia masowe i możliwe, że nie jest to takie proste, jednak załatwienie dostępu do wody na trasie?

Rozczarowanie na mecie

Widząc linię mety byłam szczęśliwa, że to już koniec. Na pewno po części, że potwornie trudno było mi biec w takim słońcu. Cieszyłam się, że zaraz ugaszę pragnienie i będę mogła cieszyć się z medalu i tego, co spotkało mnie na trasie, czyli mocy kolorów w strefach. Praktycznie na linii mety się zatrzymałam, ponieważ przede mną stał tłum ludzi – jak sądziłam, po wodę i medal. Okej, tłum, kolejkę jestem w stanie jakoś zrozumieć. Ciężko czekało mi się po takim wysiłku na takim słońcu, ale okej. Czekałam. Nie każdy jednak miał na to siłę. Kiedy dopchałam się do wolontariuszy najpierw chciałam pić, pić i pić. Pani odznaczyła na moim numerze startowym i dała mi małą buteleczkę 0,33L. Powiedziałam, „poproszę więcej, jeszcze ze dwie..”, na co Pani: „Każdy dostaje tylko jedną wodę, taki jest przydział”. Zdębiałam. Naprawdę otworzyłam usta ze zdziwienia. Ludzie wokół mnie podzielali moje emocje. Niektórzy się śmiali nerwowo, inni nie szczędzili gorzkich słów. Okej, zasady zasadami, ale człowiek człowiekiem. Moim zdaniem to po prostu niedopuszczalny błąd, sytuacja, która absolutnie nie powinna mieć miejsca. Dorośli i dzieci przebiegli właśnie 5 kilometrów, w pełnym słońcu, w 30 stopniowym upale i na mecie dostają 0,33L wody. Naprawdę? Tym gestem organizator pokazał, jak bardzo nie obchodzą go ludzie, dzięki którym zarobił.  To przykre… A medal? Wyjęty z pudła, zawinięty w folię produkcyjną i wręczony mi do ręki. Aha. No to fajnie. Już nie wnikam w to, że medal jest naprawdę słaby… Nie wnikam. Biegam w zawodach masowych regularnie – coś takie zdarzyło mi się naprawdę pierwszy raz. Zawsze na mecie czekają wolontariusze i zawieszają medal biegaczowi. A kolorowy proszek do radosnego sypania się dostałam na mecie. Ale przepraszam, co ja mam z nim teraz zrobić? Już po biegu, po imprezie, po całej frajdzie, a ja dopiero teraz dostaje kolorowy proszek. No nie, nie tak to powinno być. Czuję się „olana”, zlekceważona i już teraz wiem, że za rok nie pobiegnę w tej imprezie, bo po prostu nie warto – za prawie 90 złotych?

Kontrast

Porażka organizacyjna The Color Run tym bardziej rzucała mi się w oczy, gdyż kilka godzin wcześniej biegłam w darmowych zawodach – Biegu Wisły, gdzie dostałam wspaniały, bogaty pakiet, nielimitowaną ilość zimnej wody przed startem i na mecie. Izotonik. Depozyt, którego zabrakło na The Color Run. Wesołych ludzi na mecie, którzy zawiesili mi porządny, piękny medal na szyi zaraz po przekroczeniu linii mety. Głośną muzykę i atmosferę, które buchały na nas z każdej strony. Aż chciało się skakać mimo zmęczenia dystansem i pogodą. Po The Color Run.. Chciałam po prostu zając się czymś innym.

Zdjęcia kłamią 🙂

14303906_1288990054469269_2050330599_o

Na zdjęciach widać uśmiech. Tak, bo naprawdę chciałam, aby było extra! Starałam się, sama dla siebie. Bo chciałam. Bo mi zależało.  Okej, było fajnie (kiedy wbiegałam do stref kolorów!), ale kilka rzeczy przekreśliło szansę The Color Run na określenie go udaną imprezą. Ja, wracałam do domu zawiedziona, nie tego oczekiwałam. Szkoda, szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda.

Jest mi naprawdę bardzo przykro, że musiałam tak opisać tę imprezę – pozytywne nastawienie do życia, do ludzi, do biegania wylewa się ze mnie uszami i oczami. Ale żeby być zawiedzionym po biegu masowym? Z nazwy wskazującym na przesycenie radochą i zabawą. Tego jeszcze u mnie w kinie nie grali. I jeśli nie dla mnie, to mam nadzieję, że w przyszłym roku The Color Run zostanie zorganizowany z należytą mu pompą, bo idea jest naprawdę przednia! Przyciąga nazwą, pomysłem. Po prostu: nie marnujcie tego.

  • Małgorzata Łaszczych

    Jaaaaj… nie spodziewałam się tego :/ i aż cieszę się, że jednak się nie zapisałam i spędziłam ten weekend z rodziną. To 0.33l na mecie mnie rozwaliło już!! :[ wrrr.. przecież był UPAŁ!! A medal, rzeczywiście kiepski…
    PS Mega pozytywnie zaskoczyłaś mnie tym Biegiem Wisły (jak za rok będzie to startuję) 😀 I medal też dużo ładniejszy 🙂