Kocham podróże i sport! Absolutnie uzależniona od biegania i świata fitness. Nie ma już odwrotu:) nie chcę odwrotu:)

Maratony to ciężki kawałek chleba – co więc sprawia, że leżą one w sferze marzeń każdego Biegacza? 

O startach w największych europejskich miastach myśli niemal 80% zagorzałych Biegaczy. Nie każdy jednak jest w stanie to marzenie zrealizować. Choć droga do osiągnięcia celu nie była usłana różami, naszemu koledze się to udało. Specjalnie dla całej społeczności 4RUN, relację z MARATHON DE PARIS (03.04.2016) przygotował KRZYSZTOF DEPTA, który godnie reprezentował KLUB 4RUN TEAM za granicą. Zapraszam 🙂12961602_806784166119334_8263512794296482878_n

Marathon De Paris 2016

Najważniejsze: maraton ukończyłem z czasem 3:09:27, co dało mi pozycje 1673 na 41789 w klasyfikacji generalnej. A 1622/31678 wśród mężczyzn i 854/13099 w kategorii wiekowej.
Maratończycy, którzy bez zatrzymania ukończyli bieg stanowią mniejszość sposób osób czytających, zatem nakreślę bardziej pozakulisowo podążając za słowami Jerome Drayton:

“Opisać przeżycie jakim jest maraton komuś, kto nigdy tego nie doświadczył, to jak próba opisania koloru komuś, kto urodził się ślepy”.

12999619_807275062736911_1288865010_o

Był szary, ponury, angielski, listopadowy poranek 2013 roku, patrzyłem w mdły od bieli sufit. Tego dnia nie zarysowałem szybkiego planu na najbliższe godziny i nie podjąłem gonitwy za przyszłością. Powędrowałem myślami w przeszłość analizując pobieżnie rok po roku w poszukiwaniu momentów przełomowych, które sprawiły, że zatraciłem wielkie wartości.

W tej chronologii udało mi się namierzyć parę drobnych punktów, tych chwil z życia, które lekko zmieniały kierunek okrętu jakim jest moje życie. Ale wędrując najgłębiej jak mogłem poszukiwania dobiegły końca, pozostało parę refleksji, kilka rzeczy, pewne kontakty i relacje do naprawy, lecz było coś jeszcze, coś czego już zabrakło w moim życiu. Była to aktywność fizyczna, bo żadnym sportowcem bym siebie nie nazwał. Od zwykłego biegania na blokach w dzieciństwie, jazdy na rowerze w rodzinnym mieście, przez wieloletni etap koszykówki, skoki wzwyż, siatkówkę, kajaki, wędrówkę po górach do snowboardu na studiach. A zawsze przeplatane to było pływaniem i siłownią oraz innymi dziedzinami sportowymi – tego już nie było.


Rok później, gdy chirurg ortopeda pochylał się do naprawienia mojego kolana, obiecałem sobie, że przebiegnę półmaraton. Po niespełna 3 miesiącach rehabilitacji mogłem już wejść na orbitrek, rower stacjonarny, bieżnię, a później wyjść do lasu na 15 minut biegu. Ten bieg w okresie Bożego Narodzenia dał mi jeszcze bardziej do myślenia, ledwie 15 minut spokojnego truchciku po lesie a ja sapałem, plułem, charczałem jak nałogowy palacz.

Ja – wielki przeciwnik wyrobów tytoniowych, a niemal wycharałem płuca na leśną ściółkę. Kolano miewało się dobrze, mogłem już wyjść 3 razy w tygodniu na kwadrans biegu, każdy z nich pokazywał mi w jakim błędzie byłem myśląc, że moja kondycja miewa się jako tako.

Ale miałem obietnicę daną sobie tj ponad 21 km ciągłego biegu, a na tę chwilę byłem w stanie wykonać w wielkim wysiłku i trudzie 2-3.

„Twoje ciało nie chce tego robić. Kiedy biegniesz ono mówi Ci aby się zatrzymała. Dlatego Twój umysł musi być silny. Zawsze posuwasz się za daleko dla Twojego ciała. Musisz znieść ból, obrać odpowiednią strategię na pokonanie go… Tu nie chodzi o wiek, nie chodzi o dietę. Chodzi o to jak bardzo chcesz osiągnąć sukces.” Jacqueline Gareau.


Posiadałem determinacje, wytrwałość i pewność siebie. Pod koniec kwietnia 2015 roku, nim dobiegłem do mety mojego pierwszego półmaratonu (Shakespeare), wiedziałem, że na tym nie poprzestanę! Zapragnąłem maratonu. Nie minął długi czas i już miałem obrany cel, odległy w czasie – Maraton w Paryżu.

13012782_806840112780406_4656863056603376886_n

Jeden z największych na świecie maratonów.

Brałem udział w kolejnych biegach, trenowałem a Paryż był bliżej i bliżej. Mało osób mówił i pisze o całym zapleczu przygotowań. Zmieniłem sposób żywienia, zgłębiałem wiedzę na temat szybkiej regeneracji i odkrywałem na nowo jak natura nas wspiera dając to co najlepsze w swojej prostocie. Obserwowałem przemiany wielu osób, poznawałem ich historie. I to nie tylko znanych jak Rich Roll, Scott Jurek, Jerzy Skarżyński, ale tych ‚wielkich zwykłych’ ludzi, których dane mi było spotkać i z którymi mogłem rozmawiać w kilku europejskich państwach. To samotne matki, samotni ojcowie, osoby uzależnione, otyłe, persony, którym zawaliło się życie, które doznały wypadków. Te osoby dziś wstają wcześniej by zrobić trening nim pozostali zaczną dzień, robią to z wyboru, z radością.
Do Paryża trenowałem w kilku państwach w Europie i Azji. W tym roku były treningi tak intensywne, że zmuszały do wymiotowania, trening podczas, którego miałem mgłę przed oczyma, ale wiedziałem, że granica jest ruchoma, jeśli dziś ją przesunę to będzie ona dalej w kolejnym treningu. 

12465786_1158327554196178_2148751998915139909_o

„Nienawidziłem każdej minuty treningu, ale powtarzałem sobie ‚Nie poddawaj się.'” Muhammad Ali.


Mało osób usłyszało ode mnie, że w piątek przed maratonem musieliśmy opuścić metro, ponieważ zaistniało zagrożenie, że jest tam bomba. A w poniedziałek samolot, którym leciałem zawrócono do Amsterdamu z przyczyn technicznych, zamiast lęku jaki towarzyszył niemal każdemu na pokładzie ja czułem pokój i radość, wszak spełniłem kolejne marzenie. Takie chwile ukazują zmiany nie tylko w wymiarze fizycznym, behawioralnym, ale duchowym jakie już w nas zaszły.


“Wykonaj pracę. Zrób analizę. Ale wczuj się w swój bieg. Poczuj radość z biegania.” Kara Goucher.

Zrobiłem analizę, przygotowałem taktykę, o której mówiłem na kilka dni przed startem a głosiła ona: ‚pierwsze 2-3km po 4:40 – 4:45 później podkręcam i trzymam się 4:36-4:38 i tak dobiegnę do 25-28km. Później samo powinno się kręcić 4:20-4:25 a ostatnie 5-7km to już Biały Jaguar’. Przed wystrzałem byłem gotów na porażkę, zostawiłem dla niej mały margines. Jak w przededniu napisałem na swoim fb zamierzałem postawić wszystko na jedną kartę, ale z rozwagą. Od startu realizowałem wszystko  tak jak było założone. Drugi etap wychodził ciut za szybko o jakieś 3 sekundy na kilometr. Ciągle upominałem siebie w myślach by oddychać właściwie, by dbać o technikę biegu, by skupić się na zadaniu tu i teraz, by robić wentylację płuc, by nie dopuścić do odwodnienia i deficytu paliwa w organizmie etc. Musiałem powstrzymywać się od przyspieszeń, hamować swój popęd za dogonieniem kolejnego i następnego biegacza. Miałem w głowie słowa taktyki Jerzego Skarżyńskiego:

‚Ty jednak biegniesz spokojnie, rozsądnie. Gdy zaczniesz ich doganiać i wyprzedzać, wstąpi w ciebie nowy duch. Biegłeś dotąd z rezerwą, na pół gwizdka, więc nie będziesz odczuwał nadmiernego zmęczenia. Po 30 km takich wlokących się już do mety zacznie przybywać. Im więcej ich dogonisz, tym świat będzie się stawał piękniejszych. Nie musisz przyśpieszać. Samo zacznie przyśpieszać! Nawet tego początkowo nie zauważysz.”

13012870_806784596119291_7429127344028769356_n

Miał rację:)  Na 35 km obiecałem sobie, że jeśli ktoś się pojawi kto podejmie walkę to będę szybszy i utrzymam każdą pozycję. Ale po 33 km trasy to jedynie ja wyprzedzałem. Nie było żadnej ściany, nie było żadnego zmęczenia, ciągle przyspieszałem, ostatni kilometr był moim najszybszym kilometrem z trasy, ostatnia piątka była tą najszybszą piątką. Po wbiegnięciu na metę wiedziałem, że mogę jeszcze dłużej i mocniej i jeszcze bym przyspieszył. Bardzo miło było mi słyszeć, gdy francuski komentator biegu przywitał Portugalczyka, Brazylijczyka a następnie wymieniając moje imię witał biegacza z polski. W strefie mety zastanawiałem się gdzie owy maratoński kryzys się podział, gdzie ściana, której wyczekiwałem, gdzie jakieś zwątpienie podczas biegu i gdzie łzy szczęścia na mecie. Z uśmiechem odbierałem gratulacje od osób, które mijałem na trasie. Zajadając pomarańcze i popijając wodę szedłem ku wyjściu ze strefy mety i jednak emocje dały swój pierwszy upust, gdy zobaczyłem na telebimie wbiegającego zawodnika z polską flagą a orkiestra dęta, którą mijałem zaczęła grać marsyliankę. Później było oczekiwanie na znajomych, wspólne gratulacje, uściski, celebracja naszych osiągnięć.

Od przeszło 2,5 roku zmieniło się wiele, choć nadal rano patrzę na ten sam sufit, ale teraz wiem jaki przekaz miał Emil Zatopek

„Jeśli chcesz biegać, przebiegnij kilometr… Jeśli chcesz zmienić swoje życie, przebiegnij maraton.”

941317_806836936114057_7511593346927592459_n
Z początkiem wiosny zastanawiałem się jaki sportowy kierunek obrać, bo chcę się rozwijać i iść dalej, myślałem nad ultramaratonem, triatlonem. W biegu poznałem odpowiedź
Na końcu pragnę podziękować wszystkim, którzy byli ze mną w Paryżu, zarówno fizycznie jako biegacze, kibice i najbliżsi biegaczy, jak również tym, którzy zasiadali przed telewizorami i monitorami śledząc wyścig, nasze zmagania, zwłaszcza grupie PBwUK, która aż gotowała wifi za sprawą dopingu, kibicowania i przeżywania naszych zmagań. Bardzo mocno dziękuję całej rodzinie Janiszewskich za rozmowy podczas Świąt Wielkiej Nocy i wieczne kibicowanie mi. Dziękuję Wszystkim przesyłającym gratulacje. A na koniec, ale najbardziej dziękuję wszystkim osobą, która już kilka dni przed biegiem, dzień w dzień przypominały o trzymanych za mnie kciukach życząc powodzenia. Podczas tego biegu to Was najwięcej było w moich myślach. 

 13000258_807799016017849_8867980559339435430_n
  • mgr inż. Anioł

    Przeczytałem z zainteresowaniem 🙂 zazdroszczę kosmicznego dla mnie wyniku, bo byłem 39 minut za Tobą 🙂 ale wiele z tego co napisałeś jest mi bliskie… moja relacja z Paryża na blogu przyjaciela.. http://bwotr.pl/bieganie/40-paris-marathon-relacja/

    • 4run_pl

      Bardzo ciekawa i prawdziwa, dużo fajnych zdjęć, dzięki! I to ciekawy kontrast, tak duży maraton widziany innymi oczami 🙂