„Dziki są ekstra!”

obrazek_news

Już wkrótce, 7 sierpnia, czekają nas nie lada zawody – 2 Bieg Szlakiem Dzika na trasie Police – Szczecin. Pierwsza edycja okazała się organizacyjnym sukcesem. Biegacze, ceniąc sobie niepowtarzalny klimat tej imprezy, już miesiąc temu wypełnili limit zgłoszeń. Na co więc mogą liczyć w tym roku? Jakie czekają na nich atrakcje? Rozmawiamy z organizatorem zawodów – Radkiem Brzezińskim.

4RUN: Co skłoniło Cię do zorganizowania biegu?

RB: Złożyło się na to kilka istotnych czynników. Po pierwsze chęć rozwoju i sprawdzenia samego siebie w nowej, organizatorskiej roli. Po drugie chciałem pokazać, że dobry bieg, to nie tylko duża frekwencja i szybka trasa. To także elementy jakościowe, cała oprawa promocyjna i podejście do biegaczy. Fajna, dopasowana koszulka nadająca się do noszenia na co dzień – a nie pidżamy, XXL którymi raczeni są biegacze na wielu biegach, żyjąca strona internetowa, nietypowa trasa, równe traktowanie zawodowców i amatorów … to tylko niektóre elementy jakie pragnąłem zaprezentować w „dziku”, a których często brak w innych biegach. Pomyślałem, że nowy bieg zainspiruje pozostałych organizatorów, do podniesienia standardów jakościowych swoich imprez. Czas ruszyć z miejsca panowie i panie, bo świat jest ciągle w ruchu! Oklepana 30 edycja danego biegu nie musi wyglądać tak samo przez następne 30 edycji.

Poza tym chciałem dać coś z siebie innym, zrobić coś ciekawego. Jeśli biegacze z wieloletnim stażem przychodzą do mnie po imprezie i mówią, że w tak udanym i sympatycznym biegu jeszcze nie biegli, to wiem że było warto podjąć wyzwanie.

Start ubiegłorocznego „Dzika”

4RUN: Dlaczego bieg „Szlakiem Dzika”?

RB: Dobre, kluczowe wręcz pytanie, a odpowiedź banalna – bo.. dziki są ekstra;)! bo są włochate;) zabójczo „chrumają”! Mieszkają w lesie, kochają błoto i są po prostu dzikimi stworami. Każdy biegacz ma w sobie coś z ich pierwotnej siły i uroku:) A tak poza tym inspiracją stał się szlak PTTK, poprowadzony w Puszczy Wkrzańskiej „ścieżkami dzików”, nieopodal Polic. Podczas pokonywania tego szlaku wielokrotnie napotykaliśmy dziki w oddali. Pomysł przyszedł więc sam. Owszem, wybór mógł paść na borsuka, ale szarżujący, trawersujący las dzik stał się zwyczajnie nie do pobicia!

4RUN: Czy ciężko było osobie prywatnej, bez wsparcia żadnej instytucji zorganizować bieg?

RB: Każdy kto organizuje jakiekolwiek przedsięwzięcie, wie ile pracy trzeba włożyć w to czego najczęściej nie widać.. Kiedy dochodzi to tego prezentacja imprezy organizowanej przez siebie samego, bez wsparcia klubu czy stowarzyszenia, robi się jeszcze ciężej. Z drugiej strony, nie trzeba przed nikim odpowiadać. Swoboda podejmowanych działań jest kusząca. Stąd przy drugiej edycji pozostałem przy tej koncepcji. Pomysł na powołanie „pro dzikiego” stowarzyszenia jest jednak wciąż aktualny. Zdecydowanie łatwiej byłoby wtedy pozyskiwać środki na organizację imprezy. Nieco łatwiej powinno być też pozyskiwać sponsorów. Bieg Szlakiem Dzika jest jednak specyficzny.. To twór ambicji, spontaniczności i czysto społecznego podejścia do wykonywanej pracy. Póki co wciąż niechętnie patrzę na komercjalizację tego biegu.. To dopiero druga edycja, jednak klimat imprezy, który wytworzył się podczas pierwszego startu, wręcz prosi o to by go utrzymać. Jak widać przy niskim budżecie, niewygórowanych potrzebach i dobrej woli kilku firm, można zorganizować fajne wydarzenie. Po co zatem nadmuchiwać coś dobrego za pomocą pieniędzy?

4RUN: W tegorocznej, drugiej edycji, zdecydowałeś się na stworzenie dwóch tras: „normal” i „extreme”. Skąd ten pomysł?

RB: To koncepcja wychodząca naprzeciw tym, którzy lubią mocne i niebanalne trasy. Biegamy przełaje, bo to zdecydowanie ciekawsze od monotonnych asfaltów (z całym szacunkiem dla miłośników takiego biegania;))… Pomyślałem jednak, że można by podkręcić naszą wypróbowana trasę i podłączyć pod nią kilka odcinków specjalnych. Na paru fragmentach jest bardziej stromo, intensywniej, ciekawiej i z przytupem. Gdzieniegdzie brakuje zwykłej ścieżki, a pod nogami same paprocie i gałęzie.. Owszem to nie „Katorżnik” ani „Wulkany”. Tu nie ma przeszkód, bagien i mieszania z błotem. To nie ta skala wyzwania, choć w porównaniu do proponowanych imprez w regionie, trasa rzeczywiście podchodzi pod ekstremalną. Wracając do pytania, chciałbym, poza standardową trasą na dystansie 10 km, proponować uczestnikom dzika co roku coś innego. Czy to się sprawdzi i czy to nie zbyt ambitny cel, okaże się w praniu. Stąd jednak narodził się pomysł na dodatkową trasę. Niech bieg sam w sobie także rozwija się i kształtuje w niespotykany gdzie indziej sposób.

Medal z pierwszego „Dzika”

4RUN: Dość mocno akcentowany jest limit miejsc. W większości takich” kameralnych biegów” zawodnicy zapisują się tuż przed startem, a przy dziku konieczne jest internetowe zgłoszenie i to na długo przed samym biegiem. Czym jest to powodowane?

RB: Tak, limity to temat mocno poruszany ostatnimi czasy. Nie rozwodząc się nad tym zbytnio, przedstawię to pokrótce z mojej dzikiej perspektywy. Podczas przygotowań do biegu nie pracuje dwudziestoosobowy wielozadaniowy zespół. Podczas samego biegu korzystam z nieocenionej pomocy przyjaciół i znajomych, którzy choć podwoją się i potroją, nie będą w stanie „obsłużyć” wielkiej imprezy. Stąd podjęcie logistycznej decyzji o kontrolowanym starcie określonej ilości osób. Do tego dochodzi kwestia lokalizacji biegu… To nie zamknięte ulice i place. To nawet nie park. Bieg Szlakiem Dzika to las – dom dzików i innych futrzanych stworzeń. Jesteśmy w nim gośćmi i nie wyobrażam sobie, żeby wtargnąć do niego na raz ekipą większą niż 200 osób. Być może podejście to wyda się nieco śmieszne, ale tak widzę to ja, zatem tak też pozostanie;) Przy okazji zapisów należy wrócić do kwestii logistycznych – organizując bieg w ograniczonym składzie osobowym, wyłącznie w wolnym czasie (i tak dość mocno ograniczonym), ułatwiam sobie pracę – wcześniej zgłoszone i opłacone osoby, to więcej czasu na organizację pozostałych elementów, bez których bieg nie odbyłby się. Czasami słychać pretensje i żale w głosie osób spóźnionych z zapisem czy z wpłatą – niestety realia są takie a nie inne. W dzisiejszych czasach wszystko dzieje się szybciej i sprawniej. Nie ma miejsca na zabawę w wpisowe w dniu startu, nie ma też możliwości dopisania „tylko tej jednej” osoby po określonym terminie, bo wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. A ponieważ biegnącemu dzikowi zależy na jakości, a nie na masowości, stąd takie, a nie inne podejście.

4RUN: W tym roku limit 150 miejsc został wyczerpany na ponad miesiąc przed biegiem. Skąd tak duże zainteresowanie?

RB: Proszę zapytać uczestników. Ale stawiam na to, że w zeszłym roku było naprawdę dziko… :]

4RUN: Czy planujesz kolejne, jeszcze większe edycje biegu?

RB: Trudne pytanie. Plany są tylko planami, póki co skupiam się na teraźniejszym dziku. Choć pomysły na kolejne edycje są… Ale wszystko zależy od czasu i możliwości przerobowych. Istotna okaże się potencjalna rozbudowa dzikiej ekipy organizatorskiej. Jeśli jednak 3. edycja biegu zostanie powołana do życia, na pewno nie będzie dużo większa. Jak wspominałem – 200 osób to maksimum, którego na chwilę obecną oraz w określonych okolicznościach, nie chciałbym przekraczać. Wolę podnieść organizatorską poprzeczkę i zrobić coś czadowego, niż iść w tzw. ilość. Co innego gdyby wymyślić inną, zupełnie nową zakręconą imprezę.. wszystko, choć nie wiadomo na jaką skalę, gdzie i jak, jest zatem możliwe:>

Szczegółowe informacje o biegu na stronie http://www.biegszlakiemdzika.pl/